sobota, 30 marca 2013

"Ever" - recenzja + życzenia świąteczne ;)

Tytuł: "Ever"
Seria: cykl Nieśmiertelni
Tom: 1
Autor: Alyson Noël
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2009

Rodzina Ever ginie w wypadku samochodowym  tylko jej udaje się przeżyć. Zostaje na tym świecie i staje się medium. Widzi aury innych ludzi, słyszy ich myśli. To ją przytłacza. Zamyka się w sobie. Chowa się za kapturem, okularami przeciwsłonecznymi i słuchawkami. Wstydzi się swojej łatki - dziwaczka, wariatka. To, że widzi swoją zmarłą siostrę i z nią rozmawia wcale nie pomaga. Jej życie nagle odmienia się. Wszystko odwraca się o 180 stopni. Poznaje Damena, który wydaje się ją rozumieć. Przy nim wszystko się wycisza, nie czuje obecności innych ludzi (a przede wszystkim) ich myśli, są tylko oni.

Biorąc książkę z półki bibliotecznej wiedziałam, że mi się nie spodoba. W końcu stała tam już dobre parę lat, czemu wcześniej jej nie wzięłam? Lekturę przeczytałam w jeden dzień, mianowicie w czwartek i byłam zachwycona! Oczywiste, że jej wcześniej nie wzięłam. Kiedyś nie interesowały mnie takie tematy jak życie, śmiertelność i nieśmiertelność. Dopiero od jakiś sześciu miesięcy zaczęłam czytać o tym książki, sporo przeczytałam już o podobnej tematyce. Każdy autor poszczególne rzeczy, nawet te błahe wyobraża sobie inaczej. I to jest świetne!
Nie, żebym wierzyła w to co czytam, jednak to fajne uczucie tak sobie pomarzyć o tym. W to wszystko wplata się jeszcze znakomity wątek miłosny. Czy Ever zdecyduje się walczyć o życie miłością? Kogo wybierze - siostrę czy chłopaka? Przeczytajcie koniecznie, świetna książka, godna polecenia. Ja już kończę drugą część. ;)


Blogowicze,
życzę Wam wesołych świąt, spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Dużo miłości, szczęścia i czego jeszcze sobie tam chcecie. ;)
Tym, dla których święta są po prostu długim weekendem (coś jak u mnie) życzę, aby przetrwali ten śmiesznie sztuczny klimat i wzięli się za dobrą książkę! ;3

                                                                                                                                                       Reader.

piątek, 29 marca 2013

The Versatile Blogger - moja pierwsza nominacja.


Zostałam nominowana do The Versatile Blogger, dzięki!

Zasady:
1. Podziękować nominującemu na jej/jego blogu.
2. Ujawnić 7 faktów o sobie.
3. Nominować 10 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
4. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanego bloga.

7 faktów o mnie:
1. Mam 16 lat i 2 - letniego brata.
2. Nie wiem do jakiego liceum / na jaki profil mam iść.
3. Marzę o tym, aby napisać książkę, lecz gdy zaczynam odpuszczam sobie po paru tygodniach.
4. Nie znoszę hipokryzji.
5. Jestem strasznie zmienna, jednego dnia chcę jakąś rzecz, drugiego gardzę tym. XD
6. Mam dobrą pamięć, szczególnie do słówek obcojęzycznych.
7. Nigdy nie ogarnę w pełni gramatyki niemieckiej ( nie, że coś, ale to niemożliwe. ;o )

10 nominowanych przeze mnie blogów:
1. http://oczekiwana.blogspot.com/
2. http://dont-you-cry-tonightt.blogspot.com/
Uzupełnię, bloguję dopiero tydzień, nie znam zbyt wielu blogów. ;)


Kochani, recenzję mam już przygotowaną, dodam ją jutro.
Czekajcie na "Ever", nie zawiedziecie się. ; )

czwartek, 28 marca 2013

"Trzy metry nad niebem" - recenzja.

Na początku chciałam wam podziękować, za 200 wyświetleń. Jestem z wami dopiero tydzień, a wy często zaglądacie na mojego bloga. Dzięki wielkie!


Tytuł: "Trzy metry nad niebem"
Seria: 1cz. "Trzy metry nad niebem"; 2cz. "Tylko Ciebie chcę"
Tom: 1
Autor: Federico Moccia.
Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2008
Cena w Empiku: 27,99

Idealna; grzeczna, mądra, ładna z chłopakiem, który uczestniczy w bójkach, wyścigach, a Niebezpieczeństwo to jego drugie imię.


Był czas, że prawie cała moja klasa zachwycała się książką "Trzy metry nad niebem". Gdy już minął ten szał, sama się wzięłam za czytanie. Starałam się patrzeć obiektywnie, naprawdę. Jednak już od początku zraziło mnie to, że Step tak traktował Babi. Na tej domówce zachował się po prostu po chamsku. W rzeczywistości trudno mi coś takiego sobie wyobrazić. Zgraja napakowanych frajerów wbija na prywatną osiemnastkę niewinnej dziewczyny, kradną co popadnie, demolują dom, biją się z gośćmi. Znajomość głównych bohaterów rozwija się, lecz on zachowuje się jak skończony idiota. Później (nie wiem jakim cudem) Babi zakochuje się w nim, a on nagle staje się mniej hm, agresywny. Dziewczyna, z grzecznej i wzorowej uczennicy i córki zamienia się w (sztuczną) buntowniczkę. Nocami wymyka się z domu, wraca prawie nad ranem, sprawia kłopoty w szkole i w domu. W między czasie jest parę problemów, które oczywiście rozwiązują cudowną i bezgraniczną miłością. Gdy Step zmienia się, staje się naprawdę romantyczny, oddany, kochający ona celująco zdaje maturę, rzuca go i wiąże się z jakimś dupkiem. W to wszystko wplątane są jeszcze wątki miłości (pierwszy raz, cholernie romantyczne "Ty i ja, trzy metry nad niebem") i dramatyzmu (śmierć najlepszego przyjaciela Stepa, chłopaka najlepszej przyjaciółki Babi).
On dla niej się zmienia, jest w stanie zrobić wszystko, aby ją uszczęśliwić, kocha ją jak wariat, a ona najzwyczajniej w świecie zrywa z nim, nie racząc nawet go porządną rozmową. Zwyczajnie ucieka od problemów. Nie ma siły mu pomóc. Gardzę takim tchórzostwem. Wątek, gdzie Step na ochotę przywalić jej śmiesznemu chłopakowi, a później się powstrzymuje idealnie udowadnia, że się zmienił. Zmarnowałam kilka godzin na tę książkę, choć właściwie nie żałuję. To było naprawdę romantyczne Step był cudowny, tylko ta Babi to skończona idiotka.
Polecam film. Chyba pierwszy raz spotykam się z tym, że ekranizacja jest lepsza od książki.

środa, 27 marca 2013

"Błękit szafiru" cz. 2 - recenzja


Tytuł: "Błękit szafiru"
Seria: Trylogia Czasu
Tom: 2
Autorka: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Rok wydania: 2011
Cena w Empiku: 32,49


"Błękit szafiru" to druga część trylogii czasu, przed nią ukazał się "Czerwień rubinu".
Podróże w czasie, niebezpieczeństwa, miłość... Wszystko się rozwija, a pani Gier opisuje to z coraz większym rozmachem.
Szczególnie wątek miłosny. Teraz Gwen i Gideon powoli stają się sobie coraz, coraz bliżsi. Ale czy zostaną parą? Wspólna misja ich połączyła, jednak Gwen wciąż ma wątpliwości co do słuszności przydzielonego im zadania. Jaki był powód ucieczki Lucy i Paula? Dlaczego nie chcą oddać swojej krwi do chronografu? Coraz więcej tajemnic to rozwiązania.

Szafir polubiłam prawie tak bardzo jak Rubin. Fabuła rozwija się, jest kilka wątków, które są wręcz genialne. Jestem całym sercem z Gwen. Nie widzę żadnych minusów, wszystko jest dopracowane idealnie. Nie mogę wyjść z zachwytu! Kerstin Gier leci na listę moich najukochańszych autorek, zaraz po Meg Cabot i Lauren Oliver.
A wydawnictwo, które do tej pory średnio lubiłam ma dużego plusa! Nie mogę też nie skomentować okładki, które również jest genialna!
Szybciutko do księgarni, do biblioteki, na święta będziecie mieli co czytać! ;)

A już niebawem recenzja "Trzy metry nad niebem". Ostra krytyka z mojej strony, panie Moccia.

poniedziałek, 25 marca 2013

"Porzuceni" - recenzja.


Tytuł: "Porzuceni"
Seria: Trylogia Porzuceni
Tom: 1
Autorka: Meg Cabot <3
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2012
Cena w Empiku: 23,99


Pewnie znacie mit o Persefonie. Hades, bóg podziemi porwał młodą dziewczynę, jednak jej matka wróciła po nią. Pół roku spędzała pod ziemią, a pół na ziemi. Sratata, w szkole jakoś nieumiejętnie o tym opowiedali. "Porzuceni" jest oparta właśnie o ten grecki mit. Młoda dziewczyna, siedemnastoletnia Pierce przeżyła śmierć kliniczną. Przynajmniej tak twierdzą lekarze i psychiatrzy. Jednak ona zrobiła coś całkiem innego. Wylała herbatę na strażnika śmierci i mu uciekła. To takie w stylu Meg Cabot, prawda? Nie, nie przyjechał po nią książe na białym rumaku, a skąd! Po prostu, jak każda nastolatka zrobiłaby na jej miejscu - wylała herbatę.
Johna wcale nie zraziło to, że go oparzyła. Wtedy gdy potrzebowała pomocy zjawiał się przy niej. Ona była jego Persefoną. Czy Pierce, zwykła nastolatka poradzi sobie z bóstwem śmierci? Czy udźwignie ciężar, jaki spoczął na niej?

W pierwszej części niewiele się wyjaśnia. Romans między Pierce, a Johnem nie jest.. hm, jest po prostu zwyczajny. Sprawy niedopowiedziane w "Porzuconych" w drugiej części wyjaśniają się i nabierają całkiem nowego znaczenia. Jak weźmiesz do ręki pierwszą część, nie będziesz umiała przeżyć bez drugiej. Gwarantuję.
Meg, moja kochana Meg. Jaka ona jest genialna! Normalnie ją kocham. Jej błyskotliwe dialogi, niespodziewane zwroty akcji, cudne metafory, genialne opisy.
Idealna autorka.
Jeśli nie mieliście jeszcze z nią do czynienia polecę jeszcze wszystkie części "Pamiętnika księżniczki" i "Bali maturalnych z piekła rodem". Dzieła sztuki.


A oto zwiastun. Przyznam, że jest okropny. John? Mało przystojny, żeby nie powiedzieć, że brzydki i obleśny. Wszystkie sceny to lanie wody. Jedyne co jest świetnie ukazane to Pierce topiąca się. Idealnie.
http://www.youtube.com/watch?v=rPeiZ6LQgjk

piątek, 22 marca 2013

"Delirium" - recenzja.

"Kocham Cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą."

Tytuł: "Delirium"
Seria: Trylogia
Tom: 1
Autorka: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania: 2012
Cena w Empiku: 32,90

Lena to nastolatka, która ze zniecierpliwieniem jak i bojaźnią czeka na dzień zabiegu. Dzień, w którym pozbędzie się zarodka miłości w sobie. Stanie się robotem, maszyną bez uczuć.
Dlaczego tak bardzo tego oczekuje? Jakie skutki uboczne ma miłość?
Remedium. Zabieg, który ją uratuje.
W dniu badań coś przeszkodziło jej, jak i lekarzom. Później wszystko się zmieniło. Później się zakochała.

Lauren Oliver znów szokuje. Parę miesięcy wstecz czytałam "7 razy dziś". Historia Leny oczarowała mnie jeszcze bardziej.
"Delirium" to prawdziwa antyutopia. Miałam pewne obawy przed tą książką. W końcu nigdy niczego takiego nie czytałam. Bałam się, że nie dam rady wcielić się w bohaterkę, jak to zawsze robię. No bo jak? Tak bez miłości. Moje obawy potwierdziły się. Pierwsze strony książki były.. dziwne. Dopiero później, jak Lena zaczęła się powoli buntować dotarło do mnie, że może wcale nie będzie tak źle. Świat, który stworzyła Lauren Oliver stał się moim światem. Zakochałam się.
Okładka również jest cudowna. Aż domaga się odpowiedzi na umieszone na niej pytanie. "Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?". Zmusza do reflekcji.
Po skończeniu książki leżałam i dłuugo zastanawiałam się nad tym.

Jedyne co mnie zraziło to przyrównanie do "Igrzysk śmierci". Przepraszam bardzo, ale co oni sobie myślą? Choćby książka była genialna, idealna, bez skazy, wyśmienita i tak dalej NIC NIE DORÓWNA IGRZYSKOM. NIC! Wielki minus dla wydawnictwa (czy tam osoby), która to napisała. Nie podoba mi się to, że chcą zachęcić czytelników, którzy zakochali się w Igrzyskach w taki, a nie inny sposób. Staram się nie zwracać na to uwagi, ale razi, i to mocno.



„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.


Zaciekawiło was, ale nie jesteście jeszcze pewni czy warto kupić / wypożyczyć?
Tutaj możecie przejrzeć kilka pierwszych rozdziałów.
http://www.znak.com.pl/wirtualnaksiazka,id,3275

A tu zwiastun filmu, który mam nadzieję niedługo będę mogła obejrzeć ;) :
http://www.youtube.com/watch?v=JTMLj5hiCcU




czwartek, 21 marca 2013

"Czerwień rubinu" - recenzja.

Tytuł: "Czerwień rubinu"
Seria: Trylogia czasu
Tom: 1
Autorka: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Literackie Egmont
Rok wydania: 2011
Cena w Empiku: 32,48 zł


"Czerwień rubinu" to pierwsza część trylogii czasu, zaraz po niej ukazały się "Błękit Szafiru" i "Zieleń Szmaragdu".
.


Gwen, główna bohaterka wiedzie nieskomplikowane życie. Ma oddaną przyjaciółkę, kochające rodzeństwo i nieco dziwaczną rodzinkę. Sielanka nie trwa zbyt długo, pewnego dnia odkrywa, że jest posiadaczką niezwykłego genu podróży w czasie,  niespodziewanie przemieszczając się o sto lat wstecz. Rodzina nie wierzy jej, od lat wychowywali jej kuzynkę - Charlottę na podróżnika w czasie, która ich zdaniem doskonale się do tego nadawała.
Jednak nie jest jedynym podróżnikiem. Od setek lat istnieje bractwo, które zajmuje się takimi jak ona, chcąc nie chcąc, dziewczyna do nich dołącza. Wraz z Gideonem - cynicznym, aroganckim, lecz niesamowicie przystojnym nastolatkiem musi wykonać bardzo niebezpieczną misję, lecz czy na pewno w słusznej sprawie?
Czy dziewczyna da radę przyzwyczaić się do nagłych podróży do XXVIII wieku? Czy powinna zaufać bractwu, a szczególnie Gideonowi? Co skrywa jej rodzina?


Powiem krótko: gdy mama przyniosła mi ją z biblioteki podeszłam do tego sceptycznie. Po przeczytaniu krótkiego wstępu na końcu książki nie byłam zainteresowana. Myślałam: kolejna książka z niby ciekawym tematem, pewnie lanie wody, połączone ze szczęśliwą miłością i końcowym happy endem.
Jak bardzo się myliłam.
Od pierwszej strony zapomniałam co to rzeczywistość. Byłam totalnie pochłonięta, czytałam, płakałam, czytałam, śmiałam się.
Autorka idealnie opisuje bohaterów, ich uczucia, a przede wszystkim osiemnastowieczny Londyn. Czytając, chciałoby się być na miejscu Gwendolyn.
Fascynuje. To idealne słowo, jeśli chodzi o tę książkę.


A tutaj macie zwiastun, nie orientuję się dokładnie kiedy film będzie w Polsce, ale na 100% będę na tym w kinie!

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=tUMThE6bH2Q

Wyłapałam parę błędów. Film nie jest dokładnie taki jak książka. Szkoda. ;(
Może i wy coś widzicie?









Początkiem.

Cześć, mam na imię Kinga, lecz tutaj wolę Reader. Chyba zasłużyłam na to określenie - w końcu książki były ze mną od zawsze. Jeśli zapytano by mnie "od kiedy czytasz?"  nie umiałabym odpowiedzieć na to z pozoru łatwe pytanie. Pamiętam, jak byłam młodsza chodziłam co poniedziałek i piątek do biblioteki - "przecież muszę mieć co czytać na weekend i na cały tydzień!". Teraz trochę przystopowałam. Więcej nauki, mniej czasu, czytam średnio 2-3 książki na tydzień. I właśnie dziś, w Dzień Wagarowicza zostałam w domu i zrodził się w mnie pomysł, aby podzielić się moją widzą, opinią, doświadczeniem z innymi. Chcę pisać recenzje. Chcę, aby sztuka czytania książek w nas nie wymarła. Chcę, abyście mi w tym pomogli. Dlatego ruszam z pełną parą i optymizmem! Już dziś pojawi się moja pierwsza recenzja. Życzcie mi, aby się udało.
                                                                                                                         xoxo, Reader.