Tytuł: "Intruz"
Autor: Stephenie Meyer
Seria: -
Tom: -
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2008
Cena w Empiku: 36,99
Na wstępnie powiem, że nie mam pojęcia, czy pojawi się druga część, próbowałam znaleźć coś na ten temat w sieci, jednak z marnym skutkiem, może wy coś wiecie?
Ach, no i nie śpieszcie się tak, najpierw przeczytajcie książkę, a później do kina! ;)
"Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie - jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć."
"Intruz" to nie oszukujmy się, trudna książka. Na początku miałam mały problem z wdrążeniem się w fabułę. Naprawdę, nie umiałam zrozumieć o co chodzi. Po stronie setnej wkręciłam się, akcja zaczęła się rozwijać, a ja zaczęłam rozumieć o co tam tak naprawdę chodzi. Spędziłam cały dzień i nie mogłam się oderwać. Rozwijająca się przyjaźń Wagabungi i Melanie była naprawdę pięknie opisana. Bez przerwy działy się nowe rzeczy, które doprowadzały do łez. Chęć zabicia Wandy, ochrona, przystosowanie, wyprawy po pożywienie, codzienne obowiązki, miłość do małego Jamiego. Wszystko jest idealnie ujęte, przemyślane. No i oczywiście miłosny czworokąt: Melanie i Jared, Wanda i Ian. Jak podzielić się ciałem? Nie mam zastrzeżeń do książki. Wszystko, absolutnie wszystko bardzo mi się podoba! Polecam ją raczej osobom + 15, bo fabuła jest naprawdę trudna. Potrzeba nie lada wyobraźni, aby sprostać tej książce.
No i oczywiście wielki plus za okładkę! Jest nieziemska! Srebrna obramówka, czyli odbicie duszy w oku.
Świetnie to wygląda. ;)
Ja jeszcze w kinie nie byłam, a Wy? Polecacie?